Spis treści
Nie jest dobrze. Inflacja jest dwucyfrowa, działania związane z podwyżką stóp procentowych przyszły nieco zbyt późno i raczej nie ma się co spodziewać szybkich, pozytywnych rezultatów. W dodatku rząd troszkę przeciwko Radzie Polityki Pieniężnej, beztrosko deklaruje kolejne rozdawanie pieniędzy, tym razem w ramach wsparcia kredytobiorców. Może się na nie załapiesz, a może to tobie trzeba będzie coś zabrać, by innym dołożyć. Innymi słowy, trzeba liczyć się z tym, że jeszcze przez przynajmniej rok inflacja będzie rosła i nie da się jej zatrzymać. Czy możesz się na to jakoś przygotować?
Po pierwsze, płynność
Tak, to prawda: nie ma cienia sensu trzymanie gotówki na kontach bankowych, bo pieniądze tracą na wartości. Z drugiej strony, nie ulegaj pokusie zamieniania gotówki na coś trwalszego, np. samochód czy sprzęt, bo zwyczajnie pieniądze mogą być ci szybko potrzebne. Zapas finansowy pozwoli ci w miarę bezboleśnie pozatykać dziury w domowym budżecie, a oszczędności warto zabezpieczyć, lokując je w bezpieczne obligacje antyinflacyjne i np. w waluty. Tu słowem kluczem jest dywersyfikacja. Jedna i druga inwestycja, mają to do siebie, że w razie czego, szybko z nich wyjdziesz, a strata będzie minimalna.
Po drugie, fundusz awaryjny
Nie od dziś wiadomo, że racjonalnie myślące osoby starają się o zabezpieczenie w postaci funduszu awaryjnego, czyli pieniędzy, które przydają się w razie życiowych niespodzianek, których czyha na nas mnóstwo: popsuta pralka, konieczność naprawy auta czy choćby leczenie stomatologiczne. Warto pamiętać, aby znacznie zasilić fundusz, bo jeśli inflacja będzie dalej gonić, to i wydatki na takie cele będą większe. Jeśli nie mamy takich pieniędzy odłożonych, to gromadźmy je jak najszybciej, a na tzw. wszelki wypadek zaopatrzmy się w dobrze oprocentowaną, korzystną kartę kredytową. Nie ma nic gorszego niż szybka chwilówka, której będziemy szukać w podbramkowej sytuacji. Nie bez znaczenia jest także uzupełnienie poduszki bezpieczeństwa finansowego, czyli przynajmniej półrocznego zabezpieczenia kosztów życia w razie utraty pracy. Nie ma co, teraz trzeba do niej „dorzucić” przynajmniej 10%.
Po trzecie, stała czujność
Tak, monitorowanie wydatków, które ponosimy każdego dnia to zwykła konieczność. Ważne jest, aby żadna złotówka nie wypływała z naszego portfela bez kontroli. Nie możemy pozwalać sobie na beztroskę, bo obudzenie się bez choćby kilku złotych w połowie miesiąca, wpędzi nas w długi, a to w tej chwili wyjątkowo kosztowne. Niezależnie od domowych wydatków, podzielmy je na nieco mniejsze kwoty, wyznaczając limit np. tygodniowy i starajmy się szukać oszczędności. Niestety, to nie czas na zbytki, dlatego warto przeanalizować nawet pozornie drobne, ale stałe koszty. Tylko jedna kanapka dziennie kupowana w biurze za piętnaście złotych, ale codziennie, daje nam trzysta złotych kosztów w miesiącu, przy założeniu dwudziestu dni roboczych. To pieniądze, których pozbywamy się łatwo i wydają się nam drobne, ale suma już wcale mała nie jest. Szukanie drobnych oszczędności to podstawa w ciężkich czasach.
Po czwarte, zarabianie
W życiu zawodowym jest tak, że na początku rozwoju kariery zarabiamy bardzo niewiele, potem nasza sytuacja stopniowo się poprawia, aby z wiekiem nieco się pogorszyć. To proste dopada nas czas, gubią choroby i obniżenie zdolności. Jeśli jesteśmy u szczytu i w wieku produkcyjnym, to póki mamy siły i energię zabiegajmy o maksymalne zwiększenie zarobków przez kolejne awanse, zmiany pracy czy wykonywanie dodatkowych czynności. To nie czas na osiadanie na laurach, a ten, w którym musimy maksymalnie się zmobilizować, bo za moment pracodawcy staną się coraz mniej chętni do podwyżek.
Dodaj komentarz