Spis treści
Wszyscy przeżyliśmy kiedyś sytuację, w której z mniejszym lub większym niepokojem skonstatowaliśmy, że nasza aktywność w sieci nie jest wyłącznie naszą tajemnicą. Zazwyczaj taka refleksja ma miejsce podczas pierwszego zetknięcia się z remarketingiem, w którym nagle na wszystkich stronach internetowych, jakie przeglądamy, pojawia się reklama produktu, którego zakładkę w sklepie internetowym przeglądaliśmy wcześniej. Bywa również tak, że zaczynają nam się wyświetlać reklamy sosów lub ketchupów, bo rozmawialiśmy z kimś bliskim o zamiarze zrobienia wieczorem grilla z telefonem leżącym nieopodal. Tego typu sytuacje boleśnie uświadamiają nas o tym, że nie wszystko, co robimy w Internecie, możemy zachować dla siebie. Giganci Internetu, tacy jak Google czy Facebook, skrupulatnie przeczesują naszą aktywność przy użyciu algorytmów, by pozyskiwać w ten sposób wiedzę na temat tego, jakie informacje handlowe najlepiej jest do nas dopasować, by zmaksymalizować możliwość, że kupimy produkt po zobaczeniu reklamy. Takie praktyki są dzisiaj ścisłym standardem i zawoalowaną ceną, jaką płacimy za usługi, jakie są nam udostępniane bezpłatnie. W teorii nie służą też do niczego złego i wręcz pomagają nam w życiu, ponieważ starają się doprowadzić do sytuacji, w której reklamy faktycznie są dla nas wartościowe i odpowiadają na nasze bieżące potrzeby. Nie oznacza to jednak, że wszyscy chcemy się na takie rozwiązanie godzić, a część osób chce aktywnie bronić swojej anonimowości w sieci, która jest prawem, które coraz trudniej jest wyegzekwować.
Czy anonimowość w Internecie jest już tylko mitem?
Wspomnianym już korporacjom internetowym zależy na tym, żebyśmy przeglądali Internet w sposób umożliwiający identyfikację naszej tożsamości, lokalizacji i co najmniej części nawyków i zainteresowań. Wiele z tych informacji przekazujemy nieświadomie i często nie zdajemy sobie sprawy z tego, ile właściwie algorytmy o nas wiedzą, a wiedzą najczęściej znacznie więcej niż moglibyśmy podejrzewać. To, jak bardzo takie status quo jest korporacjom na rękę, najłatwiej jest zaobserwować, włączając tryb incognito w przeglądarce internetowej. Nagle okaże się, że każda wizyta w wyszukiwarce Google będzie wymagać zweryfikowania, czy nie jesteśmy robotem. Również Facebook utrudni nam zalogowanie się w sposób tak sprawny jak zazwyczaj. Oczywiście ci giganci nie mogą zrobić nic poza takimi sugestiami, które i tak są dosyć wymownym i jasnym znakiem ze strony właścicieli usług, że niejako łamiemy zawartą z nimi umowę o dostarczaniu bezpłatnych usług w zamian za informacje handlowe o nas samych. Komunikaty te potwierdzają jednak fakt, że anonimowość w sieci nie jest jeszcze całkowitym mitem, ale musi się niestety wiązać z pewnymi wyrzeczeniami.
Jak zabezpieczyć swoją prywatność i osiągnąć pełną anonimowość w sieci?
Zadbanie o możliwość przeglądania Internetu w sposób anonimowy wymaga od nas pewnych inwestycji i zdecydowania w zakresie tego, by odważnie i bezkompromisowo z pewnych usług zrezygnować. Na niewiele zdadzą się bowiem nasze starania, jeśli będziemy korzystać z serwisów, które konsekwentnie budują sobie nasz profil marketingowy na podstawie naszej aktywności w koncie, w którym jesteśmy zalogowani. Choć giganci internetowi, po kilku głośnych aferach, umożliwili nam sprawdzenie, które konkretnie informacje o nas znajdują się w ich posiadaniu, nie zapewnia to wystarczającego komfortu, jeśli jesteśmy zdeterminowani i chcemy zachować pełną anonimowość. Rozwiązanie problemu jest jedno – musimy po prostu usunąć konta w stronach takich jak Google czy Facebook, ponieważ sednem działania tych serwisów jest ta symboliczna wymiana informacji handlowych w zamian za możliwość rozmów ze znajomymi czy korzystania z usług takich jak Gmail czy Google Drive.
Alternatywa dla przeglądarek internetowych
Po usunięciu konta w serwisach społecznościowych i części tych, które oferują bezpłatne, ale śledzące usługi, istotna będzie zmiana pewnych nawyków. Musimy znaleźć alternatywę dla przeglądarki internetowej (Firefox i Opera od dawna szczycą się wielkim szacunkiem dla danych użytkownika i należytym ich zabezpieczaniem), a także dla wyszukiwarki (tutaj o komfort i bezpieczeństwo użytkowania w największym stopniu dba DuckDuckGo) i komunikatora (Telegram czy Signal). Jeśli zależy nam na niemal całkowitym zabezpieczeniu naszej aktywności i zatarcia śladów po naszej obecności w Internecie, musimy się też zdecydować na płatną usługę VPN, która nasze połączenia będzie szyfrować i uczyni nasze urządzenie niemożliwym do zlokalizowania. Cena dobrej usługi VPN zamyka się szczęśliwie w granicach kilkudziesięciu złotych miesięcznie, co w większości przypadków będzie oznaczać po prostu podwojenie rachunków za Internet. Z pewnością jest to jednak opłacalna inwestycja dla osób zainteresowanych uzyskaniem pełnej anonimowości i bezpieczeństwa.
Czy bezpieczeństwo i anonimowość są warte wyrzeczeń?
Po przeanalizowaniu tych wszystkich kroków, które musimy podjąć, by należycie zabezpieczyć swoją prywatność, warto zadać sobie pytanie, czy nam się to właściwie opłaca. Nie jest bowiem tak, że usługi Google i Facebooka nas wyzyskują: zachodzi wspomniana już wymiana informacji handlowych o nas samych za dostęp do darmowej skrzynki mailowej czy kilkunastu gigabajtów miejsca w chmurze, za które w innym wypadku musielibyśmy słono zapłacić lub przynajmniej użerać się z inwazyjnymi, niedopasowanymi do naszych preferencji reklamami odbierającymi smak życia. Informacje handlowe, które pozyskują korporacje, dotyczą najczęściej naszych zainteresowań i preferencji zakupowych i są wykorzystywane przez algorytmy, które w ten sposób starają się jak najlepiej dopasować reklamę do użytkownika. To dla wielu osób jest całkowicie uczciwa wymiana, która zwiększa komfort życia i na pewno należy przyznać, że uznanie narzuconego nam przez Google i Facebook status quo nie jest czymś złym. Być może jednak pewna ostrożność i dystans są niezbędne w obliczu historii takich jak afera Cambridge Analytica, która pokazała nam, że korporacje potrafią się obnosić z naszymi danymi w sposób niezbyt krystaliczny.
Dodaj komentarz